
Mark Watney, wraz z pozostałymi
członkami załogi to pierwsi ludzie, którzy stanęli na Marsie. Początkowo,
wyprawa na Czerwoną Planetę zapowiadała się jako ogromny sukces, jednak szybko
pojawiły się komplikacje. Z powodu ogromnej burzy piaskowej grupa opuszcza
planetę, zostawiając za sobą rannego, nieprzytomnego Marka. Nikt nie wiedział,
że astronauta jeszcze się obudzi. Od tego czasu zaczyna się jego mordercza
walka o przetrwanie. Znikome zapasy żywności, wody i powietrza oraz brak
łączności ze stacją na Ziemi, to nie jedyny problem, z jakim musi się zmierzyć.
Na dodatek nie może liczyć na to, że ktoś po niego wróci, ponieważ oficjalnie
został uznany za martwego. To nie wróży dobrego zakończenia. Mimo wszystko,
Mark nie poddaje się i postanawia walczyć aż do końca…
Zanim sięgnęłam po tę książkę,
miałam okazję zapoznać się z opiniami wielu czytelników, które w większości
były bardzo pozytywne. Jednak w niektórych spotykałam się ze stwierdzeniem, że
rozległe objaśnienia różnych zjawisk chemicznych i fizycznych, czy działania
sprzętów kosmicznych są nieco męczące. Z tego względu, to właśnie ich obawiałam
się najbardziej. Zazwyczaj nie przepadam za zbyt długimi opisami, dlatego byłam
bardzo zaskoczona, że w tej książce w ogóle mi to nie przeszkadza. Ba!
Większość z nich czytałam z naprawdę ogromnym zaciekawieniem. To prawda, autor
używa wiele terminów, które dla laika w takich sprawach mogą być trudne do
zapamiętania, ale przecież w takiej powieści nie da się tego uniknąć. Na
szczęście wszystko zostało objaśnione w możliwie najbardziej przystępny sposób,
dzięki czemu nie jest to w żadnym stopniu ciężka lektura.
"Nie mając pola magnetycznego, Mars nie ma żadnej ochrony przed promieniowaniem
słonecznym. Jeśli byłbym na nie wystawiony, dostałbym takiego raka, że jeszcze
ten rak miałby raka."
słonecznym. Jeśli byłbym na nie wystawiony, dostałbym takiego raka, że jeszcze
ten rak miałby raka."
Tak naprawdę nie mogę sobie
wyobrazić tej książki w żadnej innej formie, niż została przedstawiona. Te
rozległe opisy wynikają także z tego, że w większości składa się ona z zapisków
w dzienniku pokładowym, który skrupulatnie prowadzi Mark. Dotyczą one nie tylko
wcześniej wspomnianych zjawisk czy sprzętów, ale także dokładnych działań
głównego bohatera. Dzięki temu czytelnik nie ma wrażenia, że coś dzieje się bezpodstawnie,
a historia – paradoksalnie – zyskuje na realności. Paradoksalnie, bo przecież
tak naprawdę wyprawa na Marsa na razie nie jest możliwa, a mimo to, czasami
miałam wrażenie, że czytam prawdziwą relację z pobytu na tej planecie.
Wracając do głównego bohatera,
nie sposób domyślić się, że to właśnie on głównie towarzyszy nam przez całą
powieść. To ryzykowny zabieg, bo przecież po jakimś czasie czytelnik mógłby
poczuć się znudzony taką monotonnością. Jednak w tym wypadku to niemożliwe.
Andy Weir spisał się świetnie, jeśli chodzi o kreację głównej postaci. Mark to
niesamowicie inteligentna i nader pozytywna osoba z dużym dystansem do siebie,
której chyba nie da się nie darzyć sympatią. Uwierzcie mi, że tak jak ja, pokochacie
jego poczucie humoru, jednocześnie podziwiając ogromne zasoby wiedzy, jakie
posiada. Pod koniec powieści uświadomiłam sobie, że jeszcze nie chcę się z nim
rozstawać, że te niecałe czterysta stron w jego towarzystwie minęły mi
zdecydowanie za szybko.
"[12.04] JPL: (...) Proszę, uważaj na swój język. Wszystko, co napiszesz, nadajemy
na żywo na cały świat.
[12.15] WATNEY: Patrzcie! Cycki! ==>> (.Y.)."
na żywo na cały świat.
[12.15] WATNEY: Patrzcie! Cycki! ==>> (.Y.)."
Szybkie tempo, w jakim
pochłonęłam tę książkę nie wynikała jednak tylko z charakteru głównego
bohatera. Jak już wcześniej wspominałam, ta historia niebywale mnie
zaciekawiła, choć można rzec, że w niektórych momentach była dosyć
przewidywalna. Szczególnie mam tu na myśli zakończenie, którego właściwie już od
początku można się spodziewać oraz fakt, że większość planów, które opracowywał
Mark, w jakimś momencie zawodziły, w wyniku czego nasz główny bohater miał
kolejną trudność do pokonania. Mimo to, powieść trzymała mnie w napięciu, a
kolejne kartki uciekały mi w zawrotnym tempie, przez co niestety skończyłam Marsjanina trochę szybciej, niż tego
chciałam.
Szczerze mówiąc, nie wiem czy powinnam polecać tę powieść wszystkim czytelnikom, bo jestem świadoma tego, że nie każdemu może się spodobać. Dla mnie była ona małym zaskoczeniem, bo mimo, że ani nie sięgam często po powieści science fiction, ani nie jestem miłośniczką aż tak długich opisów, to czerpałam niezwykle dużą przyjemność z poznawania tej historii. Jeśli Wam te rzeczy są niestraszne, to myślę, że spokojnie możecie się zmierzyć z Marsjaninem, bo to naprawdę zajmująca historia. I choć po dłuższym zastanowieniu mogę stwierdzić, że chyba nie jest to książka, do której kiedyś wrócę, to niewątpliwie zapamiętam ją na długo.
ocena:
9/10
autor: Andy Weir
tytuł: Marsjanin
ilość stron: 384
wydawnictwo: Akurat
Jeszcze nie czytałam tej książki i jakoś mnie do niej na razie nie ciągnie... Może kiedyś przeczytam tę pozycje, ale raczej nie szybo :)
OdpowiedzUsuńKochana, post jak zwykle świetny i oczywiście czekam na więcej <3
Pozdrawiam cię z całego serduszka i w wolnej chwili zapraszam do mnie na 'Fruit Book Tag' :)
Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com
To był pierwszy przypadek, kiedy nie rozumiałam jednej/czwartej książki, a mimo to tak bardzo mi się spodobała ;) Te wszystkie opisy reakcji fizycznych z początku bywały uciążliwe, ale później po prostu przestałam zwracać na nie uwagę, gdyż główny bohater całkowicie ujął mnie swoim charakterem. Naprawdę podziwiam jego determinację i optymizm i to właśnie to sprawiło, że tak wysoko oceniłam "Marsjanina" :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Marsjanina! Dla mnie też ta książka była zaskoczeniem :)
OdpowiedzUsuńJuliana Bookworm
Cieszę się, że przypomniałaś mi o tej powieści, bo swego czasu bardzo chciałam ją poznać, ale jakoś nie składało się i ostatecznie zapomniałam o "Marsjaninie". Wszystko wskazuje na to, że historia będzie mi się podobać, więc jestem optymistycznie nastawiona :)
OdpowiedzUsuń,,Marsjanina" zawsze jakoś mijałam z obojętnością, ale wiem że ludziom się podoba :) może kiedyś, skoro nie przynudza ;)
OdpowiedzUsuńTeż obawiałam się tych opisów, ale myślę tak samo jak Ty - one nie są jakieś szczególne do przeczytania czy nawet zrozumienia, a na pewno są potrzebne. Nie wiem, czemu tyle ludzi na to narzeka... :D Uwielbiam tę książkę, jak dotąd jest jedną z najlepszych, jakie przeczytałam w tym roku. Mark jest cudowną postacią. :3
OdpowiedzUsuńWyborna książka. Co prawda najpierw obejrzałam film, który też mi się spodobał, ale dopiero książka ma w sobie to coś! Na pewno jeszcze wrócę do tej pozycji.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę ponad rok temu i muszę z czystym sercem napisać, że miło ją wspominam, była naprawdę kawałem przyjemnej prozy, oderwaniem od rzeczywistości, myślę, że kiedyś jeszcze powtórzę tę przygodę, obejrzałam ostatnio film i też nie jest to złe dzieło :D Ratowanie Matta zawsze spoko :D
OdpowiedzUsuńMiałam obawy zanim zaczęłam ją czytać - że mi się nie spodoba, że za trudna (przez słownictwo), że mnie zanudzi. I się myliłam. Jestem zachwycona tą powieścią, naprawdę ją uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Podróże w książki
Marsjanina mam jeszcze przed sobą, ale ogromnie mnie ciągnie do tej książki. Mam wrażenie, że wszyscy oprócz mnie już ją przeczytali, ale to nic - ja też kiedyś to zrobię :D
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
Nie mam specjalnej ochoty na "Marsjanina", pomimo tego, że interesują mnie te całe opisy zjawisk fizycznych i chemicznych (mój ścisły umysł ;D)
OdpowiedzUsuńPo Marsjanina muszę i chcę sięgnąć obowiązkowo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jadwiga z Zajęczej Nory
Uwielbiam poczucie humoru Marka! I choć jestem totalnym przygłupem w kwestii nauk ścisłych, bawiłam się przy niej świetnie. ;D
OdpowiedzUsuńOglądałam film, który niesamowicie mi się podobał, więc oczywiście po książkę też sięgnę :D I mam nadzieję, że wydarzy się to szybko :D Pozdrawiam! /Klaudia
OdpowiedzUsuńAjjj! Chciałam przeczytać (szczególnie, że oryginalna okładka jest piękna) ale film dorwał mnie wcześniej i zrezygnowałam.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale już niebawem nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://zapoczytalna.blogspot.com
Nareszcie wracamy na blogosferę<3 Przepraszamy za nieobecność, ale już staramy się opanować zaległości.
OdpowiedzUsuńCo do książki to może być naprawdę fajna. Już po samych cytatach widać, że jest zabawna.
Być może uda mi się ją przeczytać w ciągu tego roku :)
Pozdrawiam <3
Juliet z bloga zapiskizgredka.blogspot.com
Niedawno wypożyczyłam tę powieść w bibliotece, a ponieważ jestem bardzo ciekawa filmu, chciałabym jak najszybciej ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta książka od dawna. Koniecznie muszę się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to i ja w jakiś sposób obawiam się tych opisów, bo zwykle mnie po prostu nudzą i mam ochotę rzucić książką w ścianę... ale nie nastawiam się negatywnie, może nie będzie tak źle :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o poczuciu humoru głównego bohatera :D Jestem ciekawa, czy i ja zapałam do niego sympatią... myślę, że tak ^_^ Nie mogę nie polubić kogoś z poczuciem humoru :D
Marsjanina chciałabym kiedyś przeczytać, ale pewnie nie będzie to szybko :P Prędzej obejrzę film, tak myślę... jednak z książki nie zrezygnuje, chcę poznać tę historię na papierze ^_^
Słyszałam o tej książce wiele dobre, jednak ta okładka jest tak brzydka, że chyba nic mnie nie przekona.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest świetna, fajnie wszystko opisujesz, no ale się nie przełamie :D
Pozdrawiam
http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Przewidywalność nie jest dla mnie przeszkodzą, choć sam klimat kosmosu nie do końca jest moim ulubionym. Kiedyś może sięgnę po tę pozycję. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTyle świetnych recenzji, koniecznie muszę ją dorwać w bibliotece :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://castleona-cloud.blogspot.com
To coś dla mnie, uwielbiam akcję tocząc ą się w kosmosie.
OdpowiedzUsuńWidziałam wiele pozytywnych opinii na temat tej książki, dlatego ją przeczytałam, ale nie przypadła mi do gustu. Kosmos to jednak nie mój styl :/
OdpowiedzUsuńMam na półce ale nie mam czasu przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie cyztalam i mam te same obawy co Ty ale widze ze jedanak powinnam sie skusic :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za długimi opisami,ale mimo to Twoja opinia sprawiła, że mam na tę książkę wielką ochotę! Oby udało mi sie ją dopaść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
Marsjanin czeka na mojej półce już dobrych parę miesięcy, ale ostatnio coraz częściej myślę, czy by się w końcu za niego nie zabrać. Bardzo lubię powieści sciencie-fiction, a opisy mi nie przeszkadzają :> Mam więc nadzieję, że ta historia mnie zachwyci :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Ja tam Ci wierzę, że polubiłabym Marka :D Wydaje mi się, że to naprawdę ciekawa postać, która nie da się nie lubić. Muszę w końcu sięgnąć po tę książkę, bo ekranizację już widziałam!
OdpowiedzUsuńBardzo chcę "Marsjanina" przeczytać! To mój must have :)
OdpowiedzUsuńOgółem nie zamierzam książki czytać, te opisy odstraszają mnie niczym ogień, a poza tym nie lubię zbytnio takich historii. Za to chętnie poznałabym głównego bohatera, a przez ten cytat to już wgl :D Lubię osoby z dystansem do siebie.
OdpowiedzUsuńZwróciłam na nią uwagę już w okolicach premiery, ale co dziwne, ochota na nią mi nie minęła :) Dobrze ją oceniasz, może jednak się skuszę. Nawet jeśli okaże się nie dla mnie, mąż na pewno będzie zawodowolony :)
OdpowiedzUsuńZamierzam to kiedyś przeczytać :D
OdpowiedzUsuńnieperfekcyjna-panienka.blogspot.com
Też tę książkę bardzo szybko przeczytałam. Zdecydowanie lepsza niż ekranizacja, choć z wersji filmowej przydałby się epilog. Tak jak jest, to jak dla mnie takie ucięcie dziwne.
OdpowiedzUsuń