Pierce Brown "Złota krew"

autor: Pierce Brown
tytuł: Złota krew
seria: Red Rising (tom 1)
ilość stron: 432
wydawnictwo: Drageus Publishing House

Jak będzie wyglądać życie na świecie za kilkaset lat? Czy ludzkość ciągle zmierzać będzie ku coraz to nowszej technologii i lepszemu życiu? A może będzie zupełnie inaczej, znacznie gorzej, niż możemy sobie wyobrazić? Na Marsie ludność została podzielona na kasty, między którymi nie ma równości. Każda z nich to inny kolor, a zasada jest taka, że te, które w przyjętej hierarchii mogą poszczycić się najwyższym miejscem, rządzą i wysługują się tymi niższymi,

Darrow, należący do Czerwonych, czyli jednej z najniższych kast, prowadzi dosyć spokojne życie. Jako Helldiver, pracuje w kopalni, wydobywając helium-3. Nigdy nie próbował buntować się przeciwko okrutnym rządom, bo wiedział czym to grozi. Jednak okrutna śmierć jego ukochanej Eo sprawia, że zmienia swoje poglądy. Pragnie zemścić się na Złotych za to, co uczynili. Lecz aby to zrobić, musi stać się jednym z nich. Czekają go niezliczone próby i testy, którym będzie musiał podołać, aby osiągnąć swój cel i jednocześnie spełnić marzenie jednej z najważniejszych osób w jego życiu.

Przyznam, że zabierając się za tę książkę w ogóle nie spodziewałam się, że mogłaby tak bardzo mnie pochłonąć. Obawiałam się, że niektóre kwestie powielające dobrze już znane schematy, będą mnie nudzić i raczej nie wniosą ze sobą nic nowego. Faktycznie, czytając o ludności podzielonej na kasty oraz o głównym bohaterze pochodzącym z tej najniższej, który buntuje się przeciwko ustrojowi, mogą nasuwać się na myśl inne powieść, gdzie znajdziemy to samo. Przecież spotkaliśmy się z czymś podobnym chociażby w Igrzyskach Śmierci. Jednak to co dostałam w tej powieści zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. 

Fabuła książki raz przybiera szybkie tempo, a raz nieco zwalnia, jednak nie ma przy niej czasu na nudę. Została podzielona na cztery części, a każda z nich opowiada nam o innym etapie z życia Darrowa. Autor bardzo dobrze wiedział, jak skonstruować swoją powieść. Mimo, ze sięgnął po kilka, już wcześniej wspomnianych, schematów, to jednak potrafił również wnieść do tej historii coś, co wyróżni ją na tle innych, a także sprawi, że będzie umiała trzymać w napięciu. Niejednokrotnie próbowałam rozgryźć dalsze wydarzenia w książce, ale to po prostu niemożliwe. Kiedy już wydaje nam się, że przewidzieliśmy jak dalej potoczy się akcja, wtedy ona obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, a my nie mogąc w to uwierzyć, wracamy do punktu wyjścia i nie pozostaje nam nic innego jak nadal z zapartym tchem śledzić losy bohaterów.

Nie można zaprzeczyć, że postacie to kolejna mocna strona powieści pana Browna. Nie jest ich mało, jednak autor perfekcyjnie poradził sobie z ich kreacją, nadając każdemu z nich nietuzinkowy charakter. Przy takiej ilości bohaterów, nie jest to łatwe zadanie, jednak w tym wypadku zostało wykonane bezbłędnie. Są to postacie bardzo oryginalne i do wielu z nich można się niesamowicie łatwo przywiązać. Oprócz tego, to właśnie one nadają powieści nieco krwawy i brutalny klimat, Nie da się ukryć, że w wielu momentach można było zobaczyć ich brutalną, surową odsłonę. Dlatego sięgając po tę książkę trzeba uzbroić się w mocne nerwy.

Podsumowując, Złota krew to fenomenalny początek trylogii Red Rising, a jednocześnie niesamowity debiut autora. Czasami trudno było mi uwierzyć, że jest to pierwsza powieść Browna, ponieważ wszystko jest w niej idealnie dopracowane, dopięte na ostatni guzik. Jeśli tylko lubicie podobne klimaty, to zdecydowanie mogę Wam ją polecić i myślę, że również pokochacie tę historię tak jak ja. Ogromnie się cieszę, że na mojej półce czeka już druga część, bo ciekawość dosłownie zżera mnie od środka i jedyne czego pragnę, to zabrać się za lekturę już teraz. 

ocena:

9/10 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Drageus